You are currently viewing Tato, tato!

Tato, tato!

Już od samego wyjścia dzieci z przedszkola i wejścia do auta czułem, że dociera do mnie za dużo bodźców. Ktoś bez przerwy do mnie mówił, coś ode mnie chciał, z czegoś był niezadowolony. W domu w pośpiechu zjadłem kanapki niezjedzone w pracy, poświęciłem kilka minut maluchom i nakarmiłem ryby w akwarium. Po czym zabrałem się za lekturę książki „Spotkałyśmy Pana. Jego Słowo w nas żyje”. Tego popołudnia chciałem przeczytać zaledwie (a może aż) dwie strony świadectwa życia Słowem Bożym. Chwila wyciszenia i zacząłem czytać.

Po przeczytaniu niespełna pół strony, usłyszałem pytanie najmłodszej córki:

Tata, zgadnij, która grupa jest najmłodsza?

Po chwili namysłu pytająco rzuciłem:

-Biedronki? – zawsze miałem problem z nazywaniem grup w przedszkolu, ale tym razem trafiłem.

Przeczytałem kilka kolejnych słów i usłyszałem głos syna:

– Tata, źle połączyliśmy kółka.

Po obejrzeniu konstrukcji z klocków, stwierdziłem, że wypadł tylko jeden klocek. Przymocowałem brakujący element i wróciłem do czytania.

– Tata, a Ty się na mnie obraziłeś? – zapytała najstarsza córka.

– Nie. A wyglądam na takiego?

– Trochę – odrzekła. Po czym rzuciła – Czy ktoś chce kostkę lodu?

– Nie – odpowiedziałem jak najkrócej.

Próbowałem czytać dalej, czując jak narasta we mnie frustracja. Po chwili syn zawołał zniechęcony:

– Tata na tej instrukcji jest inaczej!

–  Jest tak samo – odpowiedziałem krótko.

– Tata, czy położyłeś pokarm dla ryb na kostki lodu? One śmierdzą! Powąchaj!

Powąchałem – moim zdaniem lód pachniał… lodem.

– Tata, czy mogę przebrać się w strój jednorożca? – odezwała się najmłodsza gaduła.

– Tak, możesz.

-Tata, choć zobaczyć jak buduję! – zawołał syn. Z irytacją w głosie odpowiedziałem:

– Zaraz!

Wtedy w mojej głowie pojawiły się słowa nieszczególnie wierzącej bliskiej mi osoby wypowiedziane dzień wcześniej w kontekście opieki nad dziećmi: „To jest prawdziwe Chrześcijaństwo”. Wziąłem kilka oddechów i odłożyłem książkę.

Już po chwili układałem klocki tak małe, że moje niezgrabne palce ledwo je chwytały i łączyły. Złożyłem coś źle, co u syna spowodowało złość i tupanie. Chwilę później chodziłem po całym domu w poszukiwaniu opaski ze stroju jednorożca. Nie znalazłem i córka była rozczarowana.

Wyszedłem na chwilę za dom, aby zaczerpnąć świeżego powietrza, odciąć się od ciągłych nawoływań i uwolnić umysł. Usłyszałem dobiegające z tarasu:

– Tata, tata, tata…!

Zacząłem zastanawiać się ile razy dziś już słyszałem to wołanie. Po czym zabrzmiało kolejne głośne: tata! Odpowiedziałem zmęczony:

– Słucham? – A najmłodszy Aniołek zawołał radośnie:

–  Kocham Cię!

I pomyślałem sobie jak dobry jest Bóg, skoro przez usta tej drobnej istotki wyznaje mi swą MIŁOŚĆ. Uświadomiłem sobie jeszcze bardziej, że prawdziwe chrześcijaństwo to nie tylko relacja Bóg – ja, ale to przede wszystkim relacja Bóg – ja – drugi człowiek. Bóg postawił mnie w mojej rodzinie i w tamtej właśnie chwili pragnął abym pełnił Jego Wolę jako tata. Pomyślałem też z nadzieją, że przecież najbliższej nocy, jak ostatnio każdej, Bóg i tak mnie obudzi abym mógł pobyć z Nim (moim Tatą) w ciszy sam na sam. Bóg w swej ogromnej dobroci dba o to aby nie zabrakło mi zarówno czasu dla innych, jak i czasu tylko dla nas – dla mnie i dla Niego.

Nie każdy, który Mi mówi: „Panie, Panie!”, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Mt 7,21

I choćbym po tysiąckroć wołał „Panie, Panie!”, a nie słyszał wołania „tata, tata!”, nic to nie znaczy.

DAWID KOŁODZICKI