Kilka miesięcy temu urodziłam córeczkę. Przygotowania do porodu naturalnego rozpoczęłam, jak tylko dowiedziałam się o ciąży. Dużo czytałam, chodziłam na gimnastykę dla ciężarnych, na naukę oddechu i pozycji łagodzących ból porodowy. Razem z mężem ukończyliśmy szkołę rodzenia, wybraliśmy szpital i skrupulatnie przygotowaliśmy plan porodu. Niepokojące myśli oddalałam od siebie, z wiarą i nadzieją, że Bóg nad nami czuwa, jak zawsze. Wizja cesarskiego cięcia była dla mnie najczarniejszym scenariuszem, który nie mógł się wydarzyć.
W szpitalu moje skrupulatne plany legły w gruzach, a wymarzony poród naturalny zakończył się cesarskim cięciem ratującym życie. Bóg był z nami, czułam to, a mimo to było mi bardzo trudno modlić się: „bądź wola Twoja”, bo wola moja wydawała się znacznie lepsza. Po porodzie miałam ogromny żal do Pana Boga za te komplikacje.
Teraz, czytając tę Ewangelię, czuję ulgę i wdzięczność. Przez doświadczenie trudnego porodu i początków macierzyństwa, Pan Jezus uwalnia mnie z moich ograniczeń i potrzeby kontroli. Fragment „Dziś spełniły się te słowa Pisma” dociera do mnie z ogromną mocą. Czuję się tak, jakby po trzydziestu czterech latach bycia chrześcijanką, docierało do mnie, że uwolnienie z moich grzechów, z więzienia moich słabości naprawdę stało się. Jako więzień potrzeby kontrolowania i planowania – czuję wyzwolenie. Sytuacja, która wydawała mi się czarnym scenariuszem, okazała się uwalniającą i pełną Bożej łaski. Jako niewidomy – czuję, jakbym odzyskała wzrok, zauważając swoją słabość. W szpitalu miałam okazję doświadczyć całkowitego zdania się na pomoc i plany Boga i innych ludzi, dzięki którym wszystko się szczęśliwie skończyło. Wpatruję się ze zdziwieniem w Jezusa, jak wspomniani słuchacze w synagodze. Chciałabym, żeby tak już zostało – żebym Go z oczu więcej nie traciła.
„Wielu już starało się ułożyć opowiadanie o zdarzeniach, które się dokonały pośród nas, tak jak nam je przekazali ci, którzy od początku byli naocznymi świadkami i sługami słowa. Postanowiłem więc i ja zbadać dokładnie wszystko od pierwszych chwil i opisać ci po kolei, dostojny Teofilu, abyś się mógł przekonać o całkowitej pewności nauk, których ci udzielono. Potem powrócił Jezus w mocy Ducha do Galilei, a wieść o Nim rozeszła się po całej okolicy. On zaś nauczał w ich synagogach, wysławiany przez wszystkich. Przyszedł również do Nazaretu, gdzie się wychował. W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać. Podano Mu księgę proroka Izajasza. Rozwinąwszy księgę, natrafił na miejsce, gdzie było napisane: Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana. Zwinąwszy księgę oddał słudze i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione. Począł więc mówić do nich: Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli.”
Łk 1,1-4.4,14-21
Pytania do refleksji:
- Jakie uczucia pojawiają się w Tobie, gdy czytasz o Jezusie czytającym proroctwo Izajasza?
- Co jest Twoim ciężarem, od którego Bóg jest w stanie Cię uwolnić?
- Kiedy słyszałeś o dobrej nowinie z mocą, która napełniła Cię radością lub wolnością?
WIĘCEJ TAKICH ROZWAŻAŃ ZNAJDZIESZ W KSIĄŻCE „KOBIECYM OKIEM NA EWANGELIE NIEDZIELNE – ABY ZAKUPIĆ – KLIKNIJ W OBRAZEK!