Dziś w tej Ewangelii najbardziej zatrzymuje mnie postać Piotra i jego zachowanie. Po przebudzeniu Piotr zauważa, że wydarza się coś nadprzyrodzonego, widzi jakieś zjawisko, którego nie potrafi zrozumieć. Wyobrażam sobie, że ma poczucie, że przed jego oczami dzieje się coś absolutnie niezwykłego. I co robi? Bez analizy sytuacji chce wziąć się do pracy.
W Ewangelii znaleźć można więcej spontanicznych działań Piotra, które czasem okazywały się nietrafione i niepotrzebne. Jednak to właśnie jego Jezus wybrał na pierwszego papieża. Czy to o czymś nie świadczy?
Ja sama wiele razy nie podejmuję działania, bo myślę sobie, że nie wypada, że lepiej najpierw się przygotować, przeanalizować wszystko dokładnie, zaplanować i dopiero kiedy projekt jest skończony, sprawdzony i perfekcyjny w każdym calu – wypuszczam go w świat. A co jeśli wtedy już jest za późno? Co jeśli Duch Święty dał natchnienie i potrzebował mojej interwencji na już? Co jeśli narażę się na śmieszność, co jeśli ktoś przyklei mi łatkę choleryka, a może zauważy moje błędy i niedociągnięcia? Tylko co w tej sytuacji wydaje się mieć większą wagę? Moje dobre imię, czy jakieś dobro dane innym?
Nie chodzi o to, żeby nie robić rzeczy dobrze, żeby nigdy nie dbać o szczegóły. Jednak lepsze zrobione, niż perfekcyjne. A może kiedy nie polegam aż tak bardzo na swoich siłach, to dać mogę więcej przestrzeni Duchowi Świętemu na wypełnienie mojego (a może już naszego?) dzieła jego tchnieniem?
Pytania do refleksji:
- Czy masz w swoim życiu doświadczenie pomyłki, błędu lub narażenia się na ośmieszenie? Jak przeżyłaś to wydarzenie? Jakie ono przyniosło efekty w Twoim życiu?
- Czy zdarza Ci się być spontaniczną? Czy masz pragnienie większej spontaniczności?
- Czy borykasz się z perfekcjonizmem, lub czy może dostrzegasz w sobie zbyt dużą niedbałość w jakiś obszarach?
„Jezus wziął z sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę, aby się modlić. Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe. A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie. Tymczasem Piotr i towarzysze snem byli zmorzeni. Gdy się ocknęli, ujrzeli Jego chwałę i obydwóch mężów, stojących przy Nim. Gdy oni odchodzili od Niego, Piotr rzekł do Jezusa: Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza. Nie wiedział bowiem, co mówi. Gdy jeszcze to mówił, zjawił się obłok i osłonił ich; zlękli się, gdy [tamci] weszli w obłok. A z obłoku odezwał się głos: To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie! W chwili, gdy odezwał się ten głos, Jezus znalazł się sam. A oni zachowali milczenie i w owym czasie nikomu nic nie oznajmili o tym, co widzieli.”
Łk 9,28b-36
WIĘCEJ TAKICH ROZWAŻAŃ ZNAJDZIESZ W KSIĄŻCE „KOBIECYM OKIEM NA EWANGELIE NIEDZIELNE – ABY ZAKUPIĆ – KLIKNIJ W OBRAZEK!
Dodaj tu swój tekst nagłówka
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Ut elit tellus, luctus nec ullamcorper mattis, pulvinar dapibus leo.